Zaczyna brakować wody wszędzie i wszystkim, mimo to nie korzystamy z doświadczeń poszanowania wody. Banalnym przykładem jest lekceważenie deszczówki. Właśnie dlatego, że nic nie kosztuje trzeba ją gromadzić, dając jej drugie życie.
Wystarczy sięgnąć po tanie i proste rozwiązania, które zatrzymują wody opadowe. Jest wiele do zrobienia w kwestii zagospodarowania deszczówki zwłaszcza wśród betonowych blokowisk, ale temat radzenia sobie z deszczówką wciąż kojarzy się negatywnie. Rozwiązania dla zagospodarowania wody deszczowej w osiedlach budynków wielorodzinnych do dziś są przyjmowane z rezerwą, więcej, są traktowane z pobłażaniem, jako zawracanie głowy.
Po staremu, mieszkańców z Podłęskiej nie interesuje, czy deszczówka była, czy jest gromadzona, do dziś nie wiedzą co się z nią dzieje, po prostu znika, gdzie? do kanalizacji. Tak pozbywamy się za jednym zamachem wody i pieniędzy.
Czy sensowne jest pytanie do czego potrzebna nam deszczówka i jak można ją racjonalnie wykorzystywać, to oczywiste, że do utrzymania zieleni i innych celów gospodarczych.
W maju 2019 roku zamieściłam informację o przyjętym przez Gminę Kraków miejskim planie adaptacji do zmian klimatu https://wspolnotypodleska.pl/plan-adaptacji-krakowa-do-zmian-klimatu-do-roku-2030/ Plan ukazuje zagrożenia i ryzyka klimatyczne w szczególności upały, długie miesiące bez opadów, następujące po nich okresy suszy a w skutkach nieodwracalne ubywanie wody. Opisane w planie sposoby na zrównoważone gospodarowanie wodą będą stanowić nie lada wyzwania dla Miasta i mieszkańców.
Osiedla wielomieszkaniowe winny przyłączyć się do proponowanych rozwiązań. Od zarządców i administratorów wspólnot wymaga się ekologicznej świadomości w technicznej obsłudze nieruchomości.
Gwoli ścisłości trzeba odnotować, że problemem dla zarządzających Podłęską jest brak miejsca na niezbędną infrastrukturę do zatrzymywania deszczówki, bo chciwa deweloperka ograniczyła do minimum działki okalające bloki i tereny te są głównie zabetonowane i zabrukowane. Po nawalnych deszczach i letnich burzach powierzchniowe spływy wód deszczowych nie przesiąkają przez twarde i szczelne podłoże osiedlowych uliczek, chodników, parkingów i woda ucieka do kanalizacji. Takie realia wiążą się już z bardziej zaawansowanymi, jednak dostępnymi technologiami retencji wody deszczowej.
Pewnie mało, kto wie, że istnieje „krakowski program małej retencji wód opadowych” wspomagający instalowanie przydomowych systemów do zbierania i gromadzenia deszczówki, również dla budynków wielorodzinnych wspólnot. Dlaczego zarządcy nie skorzystali jeszcze z tego źródła? Nie wiadomo.
Pozyskanie znaczącej ilości wód opadowych z dachów budynków umożliwiłaby instalacja zbiorników ukrytych pod ziemią. To dość zaawansowana technologia wymagająca przeanalizowania możliwości technicznych i kosztowych. Zresztą nie jest nowością, bo jeszcze w roku 2017 prombudowski zarządca wspólnot Podłęskiej, przymuszony pytaniami o wodę gospodarczą dla osiedla przedstawiał projekt podziemnej retencji wód opadowych na Podłęskiej, skończyło się na pustym gadaniu.
Jest jeszcze wiele mniej wyrafinowanych sposobów na deszczówkę a całkiem dobre są te najprostsze.
Na przykład: Mogą być tak banalne, jak duże beczki, kontenery z kranem przystawione do tylnych ścian altan śmietnikowych, zapełniane deszczem ściekającym z rynien skośnych dachów altan otoczonych trejażami – ogródkami z wieloletnimi zimozielonymi pnączami. W wielu takich zbiornikach na Podłęskiej można by uzbierać sporo wody. Ale tu uwaga: najpierw musiałyby zaistnieć na Podłęskiej te śmietnikowe altany.
Albo, jako element małej retencji polecane są kwietne łąki. Kolorowe i pachnące kwiaty, zioła, wieloletnie byliny, trawy doskonale utrzymują i wiążą wilgoć w glebie, dodatkowo wabią pszczoły, ptaki, zatrzymują kurz. Kwietne łąki nie wymagają intensywnego podlewania a koszenia tylko dwa razy w roku. Ich założenie i utrzymanie nie jest kłopotliwe.
Kwietna łąka jest polecaną alternatywą dla zwykłych stereotypowych trawników, które nie przystają do obecnych warunków klimatu miejskiego z nikłymi opadami zimą i wiosną. Koszone często stają się wysuszonymi klepiskami pozbawionymi wody i siedlisk owadów. Z tego też powodu zarządzający miejską zielenią w Krakowie tworzą dla zatrzymania wody w glebie coraz więcej kwietnych łąk i wstrzymują okresowo koszenie trawników.
zdj. własne i z domeny publ.