Śmieci na Podłęskiej, to pachnie coraz gorzej

Podłęska bez walki oddała deweloperowi teren przeznaczony na składowiska odpadów. W następstwie tego bezprawia zarządy wspólnot z Podłęskiej nie radzą sobie z odpadami.

Nie wygra się wojny ze śmieciami pobożnymi życzeniami rozwieszanymi co miesiąc na wszystkich bramach, bo to abstrakcja nie do zrealizowania.

Podłęska tonie w śmieciach, nikt nie przestrzega wyznaczonych terminów. Zarządy i administracje wspólnot nie kontrolują firm odbierających odpady i nie egzekwują od nich rzetelnego wywiązywania się z zawartych umów. Nieodebrane w terminie stosy odpadów gabarytowych grzeją się w ponad 30-stopniowym upale, w tym zużyte materace i inne materiałowe odpady będące siedliskiem bakterii i pleśni. Jest to śmieciowa katastrofa i realne  sanitarne zagrożenie.

Z powodu braku terenu /zabrany przez b. zarządcę/ skomasowany został śmietnik z dwóch olbrzymich wspólnot /7-ki i 9-ki/ w jedno megawysypisko i koszmar tego miejsca pogłębiają niemieszczące się odpady o dużych gabarytach. Odpowiedzialni za utrzymanie terenu osiedla: zarządy i administracja nie asystują przy porannych odbiorach śmieci a powinni, bo wygląda to tak: bramę śmietnika trudno otworzyć ponieważ jest zastawiona „gabarytami”, brak dojazdu dla śmieciarek, ekipy torują sobie drogę i przenoszą meblowe odpady, przy okazji niszczą drzewo na zieleńcu.

Mimo częstych odbiorów pojemniki w megaśmietniku są stale przepełnione a z fatalnie zbudowanych otwartych wiat unosi się fetor do pobliskich mieszkań z plagą much niepozwalającą na otwieranie okien, zwłaszcza w upalne dni. Spełnianie  obowiązku mycia i dezynfekcji pojemników wraz z terenem składowiska odpadów można włożyć między bajki.

Gruz budowlany z remontów mieszkań wrzuca się do komunalnych odpadów i tony kurzu wzbijają się podczas opróżniania kubłów. Nikt nie zamawia kontenerów przeznaczonych do tego celu a jeżeli już zdarzyło się, stoi kontener zawalidroga na chodniku w centralnym miejscu osiedla przez wiele miesięcy/kwiecień-lipiec/. Żaden z zarządów osiedla nie reaguje na to niebywałe bałaganiarstwo, widocznie tak już musi być.  

Trzeba tu dodać ważną informację,

kontener budowlanego gruzu zaśmieca osiedlowy chodnik przez wiele miesięcy, co potwierdza obojętność i bezradność  administratorów Zielonego Wzgórza. Dziwi jednak fakt, że ci sami zarządzający wykazują ożywienie i mają odwagę sięgać do kieszeni mieszkańców wspólnot, aby sfinansowali z funduszy remontowych przebudowę właśnie tego chodnika wraz z przebudową lamp ulicznych, które stoją na nim. Przebudowa ma polegać na  wyrzuceniu pieszych z chodnika. Takie działania winny budzić nie tylko zdziwienie, ale i oburzenie.


Administracja nie jest w stanie zapewnić przestrzegania zasad parkowania w strefie zamieszkania, są notorycznie łamane, co dodatkowo utrudnia dostęp do składowisk samochodom odbierającym odpady. Zapowiadany przez zarządy wspólnot projekt nowego ładu komunikacyjnego – nie wiadomo jakiego, bo nie został udostępniony –  będzie kolejnym mirażem i stratą pieniędzy mieszkańców, jak wszystkie dotychczasowe przepisy wewnętrzne teoretycznie od wielu lat regulujące i porządkujące przestrzeń osiedla Zielone Wzgórze z powodu braku realnej kontroli ich przestrzegania.

opublikowane, 8 lipca 2021r  zdj. własne