Czy zawitała do Wspólnot na Podłęskiej nowa jakość po usunięciu uprzykrzonego zarządcy-dewelopera i nastaniu Właścicielskich Zarządów? Mija wiele miesięcy i po dziś dzień brak informacji co trawie piszczy, co udało się poprawić, naprawić, z czym są problemy, czy nowe Zarządy mają wizję wydźwignięcia Wspólnot na Podłęskiej z wieloletniej zapaści.
Przez długie lata utrwalił się zwyczaj otaczania tajemnicą działalności Wspólnot na Podłęskiej przez zarządcę i jego biuro. Tak było za czasów Prombudu-dewelopera i jak na razie nie widać by coś się zmieniło.
Z czego wynika brak jawności i ukrywanie informacji o działalności Wspólnot w ciągu roku?
Czy z obaw przed opinią publiczną właścicieli?
Czy z lekceważenia opinii właścicieli opartego na przekonaniu, że właściciele nie dorośli do właściwego ich informowania?
Czy z niewiedzy na czym polega wspólnotowe zarządzanie?
To przypomina stare złe czasy i dziwi, że nadal stosuje się na Podłęskiej przestarzałą analogową formę zarządzania, że nie sięga po nowe techniki podawania informacji i kontaktowania się z właścicielami. Na skutki nie trzeba wiele czekać, bo są widoczne, utrwala się brak zaufania i zobojętnienie właścicieli na to co wspólnotowe.
W negatywnym nastawieniu utwierdza jeszcze brak rzetelnych odpowiedzi na zadawane pytania. Zarządcy z nieskrywaną niechęcią odbierają zainteresowanie sprawami Wspólnoty traktując je, jako zbytnią ciekawość właściciela. Oznajmianie, że informacje to będą na rocznym zebraniu, /kiedy już wszystko będzie pozamiatane/ jest lekceważące. /Patrz: Ustawa o własności lokali art.29 Kontrola właścicieli/
Nie może być miejsca we Wspólnotach na Podłęskiej na kontynuację skompromitowanych praktyk informacyjnych z czasów Prombudu, czyli kompletnego ich braku.