- Po co nam drzewa? przeszkadzały deweloperowi, ludziom są obojętne.
Duże sędziwe drzewa ostoja życia w mieście są nie do zastąpienia ze swoją bioróżnorodnością a tak łatwo pozbywamy się ich. Na duże drzewo trzeba czekać kilkadziesiąt lat i więcej a wycina się je w parę chwil. Na Podłęskiej nie było presji społecznej dla ochrony drzew. Od początków zasiedlenia Podłęskiej trwała walka z deweloperem o pielęgnację zieleni a zwłaszcza o zadbanie dużej ilości starodrzewu, którego deweloper nie zdążył zdewastować w czasie budowy. Jego część mogła zostać uratowana, lecz deweloper, późniejszy zarządca nie stosował się do obowiązującego prawa. Ustawa Kodeks cywilny stanowi, że drzewa podlegają takiemu samemu zarządzaniu jak nieruchomości. Dziennik Ustaw Dz.U.2019.poz.1145 Art. 48.: [Części składowe gruntu] Z zastrzeżeniem wyjątków w ustawie przewidzianych, do części składowych gruntu należą w szczególności budynki i inne urządzenia trwale z gruntem związane, jak również drzewa i inne rośliny od chwili zasadzenia lub zasiania.
2. Nikt nie policzył ile dużych drzew zniszczono przez 20 lat na Podłęskiej i w jej otoczeniu?
Deweloper Prombud traktował drzewa jako swoiste przeszkody do usuwania podczas kolejnych etapów zabudowy Podłęskiej. Karczował drzewa, „jak leciało” bez rozważenia wkomponowania drzewostanu w osiedlowy teren, jego zabezpieczenia i późniejszej pielęgnacji. Zarządca posunął się nawet do obciążenia wspólnot Podłęska kosztami /są dokumenty/ wycięcia drzew przy swojej drodze „za szlabanem” na zaplecze dla dalszej zabudowy Podłęskiej. Zgłoszoną próbę odmowy zapłaty przez wspólnoty za wycięte drzewa na obcym terenie, przedstawiciel Prombudu skwitował tak, cytat: „nie zapłacicie, to wam zamkniemy przejazd”.
3. Stare drzewa które się ostały obumierają.
Drzewa znajdują się w stanie krytycznym i nie tylko wzdłuż magistrali MPEC-u, dalszego ich niszczenia dokonują brak wieloletniej systematycznej pielęgnacji i wichury o niespotykanej dotąd sile. Deweloper-zarządca wiedział co robi umywając ręce od rozwiązania kwestii starodrzewu po zakończeniu budowy Podłęskiej, koszty ochrony przed katastrofalnymi skutkami powalanych drzew w późniejszych latach zostawił następcom.
I tak pozbywając się drzew, teraz już z konieczności, wpadamy w błędne koło zmniejszając ilość zieleni potrzebnej do życia w betonowym osiedlu. Luksus zieleni pod przewrotną nazwą osiedla tzw. „Zielonego wzgórza” był mirażem od początku budowy blokowiska na Podłęskiej i takim pozostał.