Undergroundowe spotkania w halach garażowych

Czy proponowanie zebrań wspólnot mieszkaniowych w podziemnych halach garażowych można zaliczyć do oryginalnych pomysłów ich organizatorów? Chyba nie, chodzi raczej o zaoszczędzenie niewielkich pieniędzy na wynajem sali i odbębnienie corocznego obowiązku. A sprawa wymaga więcej uważności, bo właściciele lokali zrzeszeni na mocy Ustawy o Własności Lokali spotykają się w celu odebrania sprawozdań z działalności zarządów właścicielskich i dokonania ważnego aktu udzielenia lub nie udzielenia absolutorium zarządom wspólnot. Zebranie winno się odbyć w miejscu zapewniającym godziwe warunki dla jego uczestników.

 

Propozycja spotkania w zamykanej podziemnej garażowej hali jest poniżej minimum standardu należnego temu zdarzeniu odbywającemu się raz w roku w życiu wspólnoty mieszkaniowej. Zaproszeni przyjmują to dość obojętnie, jako konieczność i brak wyboru. Po trudnym roku pandemii utracone zostało poczucie kontroli i możliwości wpływu na to co wokół nas. Trzeba dostosowywać się do zaistniałych warunków, ale nie oznacza to równania w dół.

Zapowiedziany obowiązek przyjścia na zebranie w masce, to bardziej dla ochrony przed toksycznym garażowym powietrzem niż przed covidem. W halach parkują samochody różnie zasilane, pewnie z nieszczelnościami układów paliwowych. W praktyce niekontrolowane jest tam stężenie różnych niebezpiecznych związków paliw i oparów.

Oprócz toksycznego zagrożenia bez możliwości wietrzenia hali brak tam wyposażenia: krzeseł i możliwości dobrego ich rozstawienia pozwalającego na bezpośredni kontakt uczestników i dobrą słyszalność dla wszystkich, kawałka/?/ stołu na dokumenty, na składanie podpisów /na kolanie?/ czy na postawienie butelki wody, dostatecznego oświetlenia hali, zasięgu internetu, niezbędnej toalety.

Nie powinno dochodzić do narażania ludzi na przebywanie razem w dłuższym czasie w skażonym środowisku zwłaszcza po doświadczeniach pandemicznych, kiedy zdrowie ma być szczególnie chronione. W osiedlu Zielone Wzgórze przez 20 lat nie pomyślano o miejscu mogącym pomieścić większą ilość osób na cele wspólnotowe, ale nawet skompromitowany były zarządca nie zapraszał ludzi do garaży. W PRL-owskim osiedlu Bieżanowa są obiekty w których można skorzystać z większej sali. Wystarczy rozejrzeć się i nawiązać kontakt z lokalnymi społecznościami np. Klubem Kultury Podgórza z ulicy Aleksandry, czy jeszcze bliżej położonym po sąsiedzku hotelem, również z ulicy Aleksandry. W osiedlu deweloperskim mającym aspiracje – bogate plany Podłęskiej widnieją w porządkach zebrań – wyłożenie pieniędzy na wynajem sali na godziny, to drobiazg.

i jeszcze humorystycznie o zebraniach: https://wspolnotypodleska.pl/wspolnota-mieszkaniowa-albo-vlastnici-jak-w-czeskim-filmie-jak-u-barei/