O tym, kto i jakie role pełni we wspólnotach pisałam już 10 lat temu, kiedy rozpoczynałam dialog z mieszkańcami Podłęskiej za pośrednictwem tej strony. I nagle dziś, obudzone z letargu osoby, które dopiero co wstąpiły w role zarządu wspólnoty zobaczyły w moim działaniu h e j t rugając mnie w liście do mieszkańców, gdzie były wcześniej. Po latach widać, że nadal nie wszyscy i nie do końca rozróżniają kto jest kim, jakie prawa komu przysługują i jakie obowiązki na kim ciążą we wspólnocie mieszkaniowej.
Przypomnijmy te wcześniejsze artykuły o miejscu i funkcjach osób fizycznych i prawnych we wspólnocie z lipca 2010 roku: https://wspolnotypodleska.pl/kto-jest-kim-we-wspolnocie-mieszkaniowej-wg-przepisow-ustawy-o-wlasnosci-lokali/ a także o dobrych obyczajach w kontaktach międzyludzkich we wspólnotach, też z lipca 2010 roku: https://wspolnotypodleska.pl/terminy-udzielania-odpowiedzi-na-pisma-w-kontaktach-wlasciciela-lokalu-z-zarzadca-wspolnoty-mieszkaniowej/
Kto ciekaw szczegółów może jeszcze sięgnąć do źródła, czyli pełnego tekstu Ustawy: http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19940850388/U/D19940388Lj.pdf
Piszę to z pozycji właściciela, bowiem praktyka dostarcza wątpliwości, czy zarządcom nie brak chłodnego patrzenia na wspólnotową rzeczywistość, kiedy nie potrafią przyjąć nawet najłagodniejszej krytyki pod swoim adresem ani uznać elementarnego faktu, że podejmując się jakichkolwiek działań w imieniu i z mandatu innych mieszkańców automatycznie godzą się na poddanie pod osąd społeczny i możliwość krytyki ze strony wszystkich zainteresowanych sprawami i kondycją wspólnoty. Konieczność podporządkowania się tym regułom dotyczy /dotyczyła na Podłęskiej/ również zarządców-deweloperów pełniących te funkcje na podstawie umów notarialnych zawieranych wg art.18 Ustawy o własności lokali.
Wobec ustawowo określonych praw, obowiązków i odpowiedzialności we wspólnotach mieszkaniowych kuriozalnym jest, by chęć dialogu ze strony mieszkańca zarządca kwitował gołosłownymi połajankami używając do tego wyrażeń uznanych za obraźliwe jak, manipulacje, pomówienia, oszczerstwa, insynuacje sumując wszystko językowym dziwolągiem, jakim jest obce nam słowo hejt, bo to zjawisko już ma swoją nazwę: chamstwo a w złagodzonej wersji hucpa.
Można się spierać co wchodzi w zakres „zarządu zwykłego” /i o wszelkie inne sprawy/, ale taka gwałtowna, wręcz zuchwała i arogancka reakcja zarządcy na chęć dialogu przekracza „zwykły zarząd” w każdym znaczeniu tego wyrażenia. Taki odzew zarządcy może sugerować, że nie do końca zgłębił na czym polega praca na rzecz wspólnoty i faktycznie może odstraszać mniej odpornych mieszkańców od komunikowania się i podejmowania dialogu we wspólnocie. Wiadomo, że dobro chwali się samo i nie musi być przedstawiane i malowane. Zaś pokazywanie błędów, sposobów na polepszanie, czy dzielenie się wizją postępu w działaniu wymagają zwerbalizowania, by można było o nich wspólnie i spokojnie rozmawiać.
Jakby tak zastanowić się, dziwi, że to pierwsza tak nerwowa i ostra reakcja w dziesięcioletnim obrazowaniu życia wspólnot na Podłęskiej. Czy punkt widzenia zależy od punktu siedzenia? Przecież przypisywanie sobie przez zarządcę prawa do oceniania pojedynczych właścicieli i mieszkańców pod kątem ich zaangażowania, uczestniczenia /lub ich braku/ we wspólnocie, nie mówiąc już o prawie do oceniania ich ogólnej „postawy” to jakiś wybryk natury. Jak widać profetyczne było niedawne wspomnienie kultowego Barei https://wspolnotypodleska.pl/wspolnota-mieszkaniowa-albo-vlastnici-jak-w-czeskim-filmie-jak-u-barei/ w grudniu 2019roku, bo to jak z niego te połajanki i wyrzuty świadczące o niewłaściwej „postawie” mieszkańca. To jak podróż w czasie, kiedy po donosach o niewłaściwej postawie trzeba było stanąć przed kolektywem i dokonać samokrytyki. Nie tylko Bareja ale i Mrożek by tego nie wymyślili. Okazuje się, że nasz swojski, rodzimy, na wskroś polski gospodarz domu i karierowicz Stanisław Anioł z ul. Alternatywy 4 odrodził się na naszych oczach w demokratycznych, ale jeszcze dychawicznych organizmach wspólnotowych.