to nie jest żart, lecz ponury fakt upokarzający mieszkańców. Jak długo można grzebać się w śmieciach? To mus, bo problem ciągle przebija inne, wyrósł na tle deptania prawa przez władze i przez kontrahentów dewelopersko-zarządczych takich jak Prombud. Sytuacja zmusza do refleksji w jak poniżającej rzeczywistości żyjemy.
/upraszanie o teren/ Wspólnota mieszkaniowa – mająca 45 mieszkań – nie ma gdzie postawić śmietnika, bo ma działkę tyle co po tzw. „obrysie budynku”. Co robi? idzie żebrać do sąsiedniej wspólnoty większej – posiadającej 120 mieszkań, 26 garaży, 65 boksów garażowych – o użyczenie miejsca na zbudowanie składowiska, czy przytulenie wspólnoty do swojego śmietnika.
Szkopuł w tym, że ta druga wspólnota również nie ma miejsca i składa swoje śmieci na obcym terenie.
/utracone dobra wspólnot/ Przywołuję w tym miejscu tekst z marca 2016 roku w którym nie po raz pierwszy zresztą na przestrzeni lat pokazywałam jak fatalne w skutkach będzie dla mieszkańców przemilczanie dziejącego się bezprawia i arogancji decydentów. https://wspolnotypodleska.pl/korzystasz-z-cudzego-licz-sie-z-odebraniem-tego/ Wieloletnie wiernopoddańcze postawy wobec ostatecznie skompromitowanego byłego zarządcy i bezkrytyczne udzielanie mu absolutorium, rok, po roku, zrobiły swoje. Kapitał społeczny na Podłęskiej jaki był i jest każdy widzi. Nie chcieliśmy słuchać i przyjąć do wiadomości, że traktują nas przedmiotowo, no to zaspaliśmy to co było nasze. Na Podłęskiej niby we wspólnocie równych obywateli doświadczamy tego, że inni są równiejsi.
/urząd niewzruszony/ Już kilka lat temu Prezydent M. Krakowa oddalił skargi w sprawie fatalnego zagospodarowania terenów przy Podłęskiej odpowiadając, że każdy inwestor /czytaj prywatny deweloper/ ma prawo budować zgodnie ze swoimi zamierzeniami. Prezydent oddalił również skargę na bezczynność swojego pełnomocnika i nieprzestrzeganie przepisów w sprawach wspólnot mieszkaniowych z udziałem własnościowym Gminy Kraków, uznał, że urzędnik może sobie zmieniać zdanie i odstępować od prezydenckich zarządzeń. No i wreszcie prezydent nie omieszkał w każdej swojej odpowiedzi dodawać i przestrzegać skarżącego się mieszkańca /czytaj mnie/, że ma prawo pozostawiać skargi bez odpowiedzi w sprawach Podłęskiej, jeżeli uzna je za bezzasadne. I tak też czyni od lat stawiając interesy inwestorów-deweloperów ponad dobro mieszkańców tego Osiedla.
/obietnice śmietnikowe/ Miejmy nadzieję, że stanie się cud i problem śmietnikowy zakończy się jakoś pomyślnie.
Zarząd właścicielski pytany wielokrotnie w tej sprawie wreszcie zadeklarował, że wykaże się najwyższą troską w rozwikłaniu tego węzła gordyjskiego.
A że śmietniki znajdą się tuż pod oknami ludzi, zajmą znikome ilości miejsc parkingowych, czy uszczuplą skrawki osiedlowej zieleni na Podłęskiej, to już inna sprawa.