80-latkowie z Podłęskiej skazani na chodzenie przez dziury w płocie

Czy żyjemy w państwie prawa i sprawiedliwości,  czy w totalnym bezprawiu i braku sprawiedliwości i poszanowania każdego obywatela a zwłaszcza tego najstarszego i najsłabszego?

To granda i skandal, żeby mieszkańcy Podłęskiej w podeszłym wieku byli skazani na wychodzenie ze swojego osiedla w dzielnicy XII Bieżanów w Krakowie przez dziurę w płocie pokonując wysokość około metrowego wzniesienia najeżonego nierównościami betonu, to samo przy powrocie narażając się na poślizg ze wzniesienia w błotną nawierzchnię!  Czy prawo silniejszego urzędu jest lepsze od prawa słabszego pojedynczego człowieka? 

Co to za granda i knowania dewelopersko-urzędnicze, które pozwalają urzędniczce /najświeższe pismo z krakowskiego magistratu z przed paru dni z 18 września 2020/   napisać i podpisać się pod stwierdzeniem, że teren w środku osiedla Podłęskiego cytuję: ….”nie stanowi części wspólnej wspólnot mieszkaniowych budynków przy ulicy Podłęskiej….”   Co to za kpina z obywatela, mieszkańca Krakowa, właściciela kupionego mieszkania na Podłęskiej?

Czy ideologia świętej własności prywatnej i oszukańcze spekulacje chciwych na pieniądze deweloperów tak zbałamuciła urzędników rozdających nasze wspólne mienie /bo tereny Podłęskiej  były własnością skarbu państwa w okresie PRL z państwowym zakładem hodowli trzody/, że nie przychodzi im do głowy, że świat może wyglądać inaczej?

Czy ludzie w krakowskim magistracie nie mogą pojąć, że Miasto nie po to przekazało deweloperowi własność skarbu państwa, własność publiczną, żeby się wzbogacił, tylko żeby wybudował na niej komunalne mieszkania z wolnym dostępem do parkingów, do dróg publicznych, z miejscem na składowanie odpadów?  Czy to tak trudno zrozumieć, że deweloper nie kupił sobie terenów, ale dostał je warunkowo w użytkowanie wieczyste?

Czy dopuszczalne było wybudowanie budynków mieszkalnych, w tym zawierających w jednym ponad 50 %, w innym ponad 20 % powierzchni przeznaczonej na mieszkania komunalne bez żadnego miejsca parkingowego, bez miejsca na odpady komunalne, bez dostępu do drogi publicznej, która w części jest drogą gminy? Czy nie złamano prawa dopuszczając się tego? 

Czy po to teren został przekazany deweloperowi, żeby nie wybudował minimalnej przewidzianej prawem budowlanym infrastruktury do budynków mieszkalnych a następnie sprzedawał go po kawałku jako prywatną własność?

Czy urzędniczka bezkrytycznie mając klapy na oczach ma tylko stwierdzać stan faktyczny, bez brania pod uwagę jego rzeczywistych przyczyn, skutków oraz wszystkich innych okoliczności?  Od czego jest Urząd Miasta, czyich interesów pilnuje, mieszkańców czy cwanych i szczwanych deweloperów?  To jest hucpa, odsyłanie  z kwitkiem mieszkańców trzeźwo myślących i usiłujących dopilnować swoich praw, to co, mają sobie kupić wille z podjazdem jak im tu brakuje drogi?

Tak arbitralne i bezkompromisowe działanie dewelopera pozbawiające mieszkańców osiedla po 20 latach dostępu do minimalnych i niezbędnych dla ich życia rozwiązań musi budzić  wątpliwości, czy nie doszło do naruszenia praw i korzyści zainteresowanych stron tj. Miasta i jego własności komunalnej, wspólnot mieszkaniowych, mieszkańców mieszkań komunalnych. A wszystko to dzieje się bez sprzeciwu a wręcz z aprobatą UM Krakowa i PINB.

I jeszcze:

Gdzie są zarządy właścicielskie wspólnot

w tym nędznym spektaklu?  Oszczędnie gospodarują informacją co naprawdę się dzieje na osiedlu Podłęskim, tzn. nie mówią nic wg bezpiecznej zasady milczenie jest złotem.

Gdzie jest administracja większości wspólnot

na Podłęskiej przejęta ochoczo przez firmę z kompetencjami zdobytymi na poletku doświadczalnym byłego zarządcy osiedla? Jedyne ważne doniesienia tej firmy to comiesięczne kartki na bramach o zabieraniu śmieci.

Gdzie są ludzie z Podłęskiej

pogubieni, niedouczeni pozostali niestety pionkami w bezwzględnej grze toczonej bez nich o pieniądze i przestrzeń miejską droższą dziś od złota!  A przecież to też nasza przestrzeń do życia.