Najwyższa Izba Kontroli zaniepokojona stanem zieleni w miastach Polski wszczęła w sierpniu br kontrolę ochrony drzew w procesach inwestycyjnych w 5 województwach, również w woj. Małopolskim obejmując wycinki drzew od 2010 roku, gdyż w tym właśnie okresie zauważalny jest w Krakowie wyjątkowy wzrost inwestycji. W toku kontroli inspektorzy NIK sprawdzają, czy prawo pozwala dziś na realną ochronę drzew podczas nowych budów, czy wszystkie zlecane wycinki są zasadne.
Wycinka drzew budzi ogromne emocje. Mieszkańcy i obrońcy zieleni coraz częściej alarmują i skarżą się na niszczenie zieleni przy okazji budowlanych inwestycji.Pojawia się też na ten temat coraz więcej artykułów prasowych. Decydenci wolą opinie dendrologów lub innych ekspertów, mniej liczą się ze zdaniem zaangażowanych mieszkańców dążących do zachowania zieleni. Np. ważniejszy jest głos Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Krakowie, który pytany o wycinane drzewa w Rynku Podgórskim w Krakowie dopuszcza usunięcie tam starych drzew iglastych, bo jego zdaniem: cytat: [ ] z miejskimi placami nie licują drzewa iglaste… [ ] /wiadomości.pl lipiec/sierpień 2014/
Drzewa od lat przegrywają z deweloperami, muszą im ustępować miejsca, są wycinane lub niszczone. Nikt nie wie, ile drzew rośnie na terenach aglomeracji, a to utrudnia ich skuteczną ochronę. Kompensata i zastąpienie zlikwidowanego drzewa innym gorszym gatunkiem i w innym miejscu to nie rozwój a zubożenie zieleni. Mało który z deweloperów ma świadomość wartości drzew i może poszczycić się uzyskaniem tzw. „zielonego certyfikatu”, który poświadcza, że chronił przyrodę podczas budowy osiedla. Tam, gdzie powstają nowe osiedla drzew jest coraz mniej.
A zieleń ma wymierną ekonomiczną wartość, podnosi cenę mieszkania, wartość działalności gospodarczej. Szczególnie tam gdzie jest więcej zieleni, ludzie chętniej przebywają, kupują, wynajmują. Nieprawdą więc jest, że drzewa na siebie nie zarabiają a ekologiczne projekty są w sprzeczności z ekonomią. Trzeba pokazywać ekonomiczne korzyści z ochrony zieleni.
Tereny zielone w miastach niosą też ze sobą wartość, którą trudno wycenić. Komu jeszcze trzeba udowadniać, że zieleń drzew pozytywnie wpływa na jakość życia i zdrowia? Być może do dewastacji drzew najbardziej przyczynia się wciąż niska świadomość tego, co tracimy niszcząc je. Ochroną drzew zajmują się osoby /urzędnicy/ do tego nieprzygotowane, którym po prostu brak potrzebnej wiedzy i to właśnie niewiedza jest jedną z przyczyn zanikania drzewostanu.O zieleni nie mówi się dopóki ona nie znika. Dyskusja pojawia się, kiedy pada pytanie, kto ma zadbać o zieleń PAŃSTWO czy MY?Może trzeba spotkać się w pół drogi i podzielić perspektywami różnego patrzenia na zieleń? Nie tylko warto ale trzeba zająć się ochroną drzew w miastach na poważnie.
Narzekamy na brak wspólnotowości w osiedlu /to problem nie tylko osiedla Podłęska/ skąd ona ma się brać? Jeżeli deweloper chce zarabiać na budowie nieruchomości mieszkaniowych, tworzyć wspólnoty i zarządzać nimi 10 lat lub dłużej, bezterminowo na co pozwala mu prawo, to powinien ponosić koszty budowy umożliwiające powstawanie wspólnoty mieszkańców. Deweloper nie może całkowicie zawłaszczać wspólnej przestrzeni. Nie ma w osiedlu miejsca w którym ludzie mogliby poczuć się razem i być razem. O ławkę trudno doprosić się, nie mówiąc o małej enklawie zieleni dla osiedlowych spotkań czy osiedlowej sali klubowej. Takie miejsca sprzyjałyby budowaniu aktywności społecznej o którą tak trudno a najdobitniej wyraża się jej brak w ciągłej niechęci i obojętności interesowania się sprawami wspólnot. Lecz inwestor robi z każdą działką co chce, prawo jest bezradne. To przekłada się później na wygląd i funkcjonowanie osiedla.Nawet najmniejszy kawałek osiedla zostaje skomercjalizowany. W środku osiedla Podłęska deweloper wyciął kawał terenu tuż przed oknami budynków, naturalnie nie włączając go do wspólnot i nie sprzedając razem z lokalami. Działki zabudowanych wspólnot osiedla są tak skąpe, że wybierając: trawnik czy śmietnik? miejsce zostaje przyznane niestety śmietnikowi! Drzewa traktuje się u nas jako coś nieistotnego – ważniejsze są inne elementy infrastruktury i dla nich często poświęca się zieleń. Dla drzewa nikt tego nie zrobi, łatwiej je po prostu eliminować z przestrzeni mieszkaniowej a jak już jest i przeszkadza to wyciąć! Tylko że na odtworzenie drzewa czeka się tyle lat ile rosło, to zlikwidowane. A drzewa to też infrastruktura, tyle że zielona, niestety deweloperom ciągle brakuje tej świadomości.Jako zarządcy nieruchomości, deweloperzy traktują „per noga” mikroskopijne osiedlowe tereny zielone, skąpią grosza /dosłownie, to groszowe wydatki!/ na ich utrzymanie, nie zatrudniają specjalistów,w konsekwencji zamiast pielęgnować niszczą je.