Rola gapowicza we wspólnotach wygodna, ale czy uczciwa?

Problem „gapowiczów” – freeriders problem, pasuje jak ulał do otwartych i dostępnych terenów wspólnot mieszkaniowych Podłęska. Czerpią korzyści z tych terenów nie tylko ci, którzy je kupili ale także cała reszta chętnych mających do nich dostęp tzw. „pasażerowie na gapę”.
Wg ekonomistów i socjologów „gapowicze” to osoby korzystające z dóbr albo usług lecz nie płacące za nie, niechętni do pokrywania kosztów, ich jedynie racjonalną dewizą jest konsumpcja na cudzy koszt. Efekt „gapowicza” jest zrozumiały, ponieważ niewiele osób kupuje coś, co można dostać za darmo. Taki typ zachowania związany jest z ułomnościami natury ludzkiej, bowiem każdy człowiek szuka pretekstu, by korzystać jak to tylko możliwe z dóbr innych, by uwolnić się od wydatków i w konsekwencji przerzucić je na drugich. Występuje on wszędzie tam, gdzie występują dobra wspólne, czyli takie, które mogą być używane jednocześnie przez wielu.
Np. „gapowicze” na osiedlu Podłęska wykorzystują sytuacje, kiedy jadący współwłaściciel wspólnot, który płaci za wszystko co związane z użytkowaniem nieruchomości osiedlowej, otworzy szlaban wjazdu a oni chyłkiem „załapują się” i wjeżdżają za uprawnionym samochodem, czyli przechwytują dla siebie bez własnego ekwiwalentu korzyści z dóbr nie należących do nich tj. przejazdu, parkowania. Od strony ulicy Wielickiej mają łatwiej, tam nie zatrzymuje ich nikt i nic. Można to nazwać szczególnym rodzajem zawłaszczania dóbr. Tak więc odwlekanie w nieskończoność wprowadzenia regulacji ruchu samochodowego i parkowania pojazdów na wspólnych terenach osiedla to raj dla „gapowiczów”.

Jako zbiorowość nie wykazujemy dobrej woli i nie jesteśmy w stanie sami się porozumieć. Kierując się egoistycznymi interesami, wysuwając własne korzyści i przedkładając je nad grupowe hamujemy konieczne zmiany ze stratą dla innych. Dobitnie widać tu sprzeczność między długoterminowym interesem ogółu wspólnot mieszkaniowych a doraźnym interesem osób. Gdy takie egoistyczne postawy dominują, wtedy uwidocznia się przepaść między krótkowzrocznością indywidualną członków wspólnoty i racjonalnością zbiorową osiedla. Nie sprzyja to lojalności wspólnotowej, nie buduje zaufania społecznego, za to wygodne dla osób reprezentujących taką motywację w nadziei załapania się na jakie by nie były korzyści bez żadnych kosztów.Być tylko roszczeniowym członkiem wspólnoty to wygodne, ale czy uczciwe?
Ten dylemat trzeba rozstrzygnąć, bo w sytuacji, w której większość członków wspólnot wybierze strategię zachowawczą, maksymalnej i niczym nie ograniczonej dostępności do urządzonych terenów osiedla dla zbyt dużej liczby użytkowników wspólnych terenów, dojdzie do szybszego, nadmiernego ich wyeksploatowania i konieczności wykładania większych środków na utrzymanie nieruchomości wspólnych teraz i w przyszłości. Z kolei pojedyncze osoby korzystające z nich bardziej, niż im się należy albo w ogóle bezprawnie zawsze na tym zyskają. Ale czy to sprawiedliwe? Odpowiedź prosta i jedna: NIE A zatem do rozwiązania problemu trzeba przyjąć środki administracyjne. Aby móc efektywnie korzystać z zasobów wspólnotowych należy wprowadzić środki przymusu i egzekucji wobec potencjalnych gapowiczów, które podniosą ryzyko takich zachowań i przestaną się opłacać.